pl en

Marija (27 lat) z Tarnopola

Obudził mnie rano dźwięk rakiety lecącej w kierunku Iwano-Frankiwska. Pamiętam smród paliwa, który unosił się w powietrzu. Wtedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że zaczęła się wojna. Nie wierzyłam w to, dopóki nie otworzyłam Facebooka. 

Марія (27 р.) з Tернополя

Я прокинулася зранку від звуку ракети, яка летіла на Івано-Франківськ. Я пам’ятаю паливний сморід, який стояв у повітрі. Потім мама зателефонувала мені й сказала, що почалась війна. Я не вірила в це, поки не відкрила Facebook. 

Obudził mnie rano dźwięk rakiety lecącej w kierunku Iwano-Frankiwska. Pamiętam smród paliwa, który unosił się w powietrzu. Wtedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że zaczęła się wojna. Nie wierzyłam w to, dopóki nie otworzyłam Facebooka. 

Mieszkałam w Warszawie 5 lat temu. Myślę, że w tym względzie mi się poszczęściło, nie byłam tak przerażona, jak inni ludzie. 

Jestem florystką, tuż przed wojną chciałam otworzyć kolejną filię swojej firmy — kwiaty do projektowania krajobrazu. Wszystko miałam gotowe: biznesplan, założenia marki, nowe logo. Nic nie zrealizowałam, plany zostały zapisane w notesie. Z jakiegoś powodu zabrałam go ze sobą. 

Przekraczaliśmy granicę w pierwszy dzień obowiązywania ustawy 18–60 [ustawa zabraniająca mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat opuszczania terytorium Ukrainy w czasie wojny]. Pamiętam, jak kobiety wyrywały swoich mężów z rąk pograniczników, jak padały na kolana, jak błagały. To było straszne. Większość kobiet nie ma prawa jazdy, niektóre mają dwoje lub troje dzieci, pełno spakowanych rzeczy. A mężczyzn po prostu zawracali z granicy. 

Przyjechałam do Warszawy o 6:00 rano, a o 8:00 już googlowałam, gdzie mogę pomóc jako wolontariuszka i po 40 minutach już tam byłam. Przywożono nam jakąś niesłychaną ilość rzeczy, trzeba było to wszystko zapakować i wysłać. Później trafiłam na Dworzec Centralny. To był ogromny napływ ludzi — zdezorientowanych, przestraszonych, wielu straciło swoje domy i po prostu nie mieli dokąd pójść. Udało nam się znaleźć mieszkanie dla prawie wszystkich. 

Wcale nie zmniejszyła się liczba osób uciekających, ale teraz ludzie wracają. I to jest bardzo smutne. Po prostu nie mogli zaczepić się w Europie, w Polsce — skończyły się pieniądze, wracają do domu, tam przynajmniej coś zostało. 

Nie chcę jeszcze wracać, bo wiem, że tutaj też jestem potrzebna. Jestem jednak bardzo rodzinną osobą. To była pierwsza Wielkanoc, którą spędziłam poza domem. Co roku zbieramy się całą rodziną, zawsze w wyszywanych soroczkach, śpiewamy pieśni. I tego też brakuje mi tu najbardziej.

Warszawa 30.04.2022

Я прокинулася зранку від звуку ракети, яка летіла на Івано-Франківськ. Я пам’ятаю паливний сморід, який стояв у повітрі. Потім мама зателефонувала мені й сказала, що почалась війна. Я не вірила в це, поки не відкрила Facebook. 

Колись я прожила у Варшаві 5 років. Мені, мабуть, із цим пощастило — було не так страшно, як іншим людям. 

Я флористка, якраз перед війною планувала відкрити нову ланку свого бізнесу. Все вже було готове: бізнес-план, бренд, логотип. Так і лишилось нереалізованим, записаним у блокноті. Я чомусь взяла його з собою. 

Ми перетинали кордон у перший день виходу закону «18-60» [народна назва закону про невиїзд з України чоловіків віком від 18 до 60 років під час війни]. Я пам’ятаю, як жінки виривали своїх чоловіків з рук прикордонників, як вони падали на коліна, плакали, благали. Це було жахливо. Більшість жінок не водять машини, у когось по двоє, троє дітей, все забите речами. А їх просто розвертають. 

О 6 ранку я прибула у Варшаву, о 8 гуглила, де можна допомогти як волонтерка, а через 40 хвилин вже була на місці. Нам приносили неймовірну кількість речей, це все треба було фасувати. Потім я потрапила на Центральний вокзал. Потоки людей були неймовірні — всі розгублені, налякані, багато хто втратив житло, і їм вже не було куди вертатися. Нам вдавалося знаходити житло майже усім людям. 

З часом потік людей зовсім не зменшився, але зараз люди повертаються назад. І це дуже сумно. Вони просто не змогли зачепитись у Європі, гроші закінчились, і вони їдуть додому, бо там у них хоча б щось лишилося. 

Я поки що не хочу повертатись, бо я розумію, наскільки я тут важлива. Хоча я взагалі дуже домашня людина. Це був перший Великдень, який я святкувала не вдома. Ми щороку збираємось усією сім’єю, обов’язково у вишиванках, сідаємо у дворі, співаємо пісень. І саме цього мені бракує.

Варшава 30.04.2022

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.

Akceptuj